Czy istnieje według Was słowo, które jednocześnie i wzbudza refleksję, i lekkie przerażenie, jest źródłem wielomilionowych dochodów, zmorą mniejszych przedsiębiorstw. np. redakcji gazet, tematem do dyskusji, czymś, co z dnia na dzień zmieniło cały świat, czymś ciągle nieodkrytym, niezbadanym, dającym milion opcji i możliwości, rodzącym zło, a czasmi i dobro, odmieniającym życie o 360 stopni i sprawiającym, że za pomocą jednego pomysłu z tanich win można się przerzucić na dobre whisky? Bo mi się wydaje, że wszyscy wiemy o co chodzi.
A chodzi o Internet. Słowo, które swoją popularnością już dawno pobiło te najbardziej znane, typu „mama” i „tata”, a z którym jedynie słowo „seks” może jeszcze konkurować. Ale nie na porównaniach i etymologii chciałbym się skupić. Mnie interesuje raczej fenomen. I to też nie tyle co Internetu, ale raczej jego skutków, które dzisiaj możemy odczuwać. Bo to, że cyberprzestrzeń zawitała w naszym życiu już na amen, to, że wysokość naszego uzależnienia od niej nie mieści się już w żadnej skali, to wiemy wszyscy, to nic nowego. Teza o ile prawdziwa, o tyle stara jak świat. Zresztą, sam wstęp do felietonu ukazał ile można stworzyć opisów do jednego wyrazu. Już samo to jest dowodem na fenomen tego zjawiska. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Wyobraźcie sobie studenta. Najzwyklejszego studenta, który jak większość jego koleżanek i kolegów czas spędza rozmaicie – w klubach, w kinie, na prywatnym spotkaniu, w parku na ławce, gdzie sączy tanie wina. Typowy obraz. A teraz wyobraźcie sobie, że ten człowiek, najzwyklejszy student, odmienia życie wielu Polaków, tworzy coś niestworzonego, jest awangardowy. Niemożliwe? A jednak. I wszyscy wiemy o kogo chodzi, choć wielu może go nie znać z imienia i nazwiska. A chodzi o Macieja Popowicza, studenta informatyki z Wrocławia, pomysłodawcę i założyciela portalu społecznościowego nasza-klasa.pl. Czyli portalu, który znamy wszyscy – począwszy od dzieci w wieku szkolnym, a na mojej babci kończąc, bo ona również ma założone tam konto. I o ile taki Pan Maciej udowodnił, że dobry pomysł w połączeniu z czymś przyszłościowym, np. z Internetem, ma szansę stać się fenomenem, na którym można zbić majątek i jednocześnie udowodnić, że „Polak potrafi”, o tyle, nie przepraszam za wyrażenie, „jak się Polak nie zeszmaci, to się nie wzbogaci”. Bo to, że możemy płacić eurogąbkami za prezenty, to wiemy wszyscy. To, że możemy stworzyć milion albumów, w każdym wystawiając tryliardy zdjęć, za które otrzymamy oceny i komentarze, że „superzdjęcie” będzie widoczne w powiadomieniach, a na stronie głównej zobaczymy trzech ostatnich odwiedzających nasz profil, to również jest nam znane. To, że idea naszej-klasy zanikła tak szybko jak się pojawiła – także. Ale czy każdy wie, że podając tak dużą i tak dokładną liczbę swoich danych szybko może stać się ofiarą inwigilacji i manipulacji? Bo osobiście coraz częściej odnoszę wrażenie, że portal ten założył jakiś policjant, a nie informatyk.
Dlaczego? Proste. Wystarczy porozmawiać z ludźmi. Z ludźmi, którzy przesłuchiwani w pokojach z weneckimi lustrami padają ofiarami prostej gry psychologicznej. Pytanie od spoconego policjanta z jajecznicą na wąsach: znasz tego i tego? Podejrzany: Nie. Policjant: to dziwne, bo masz go w znajomych na naszej-klasie. A wypieranie się i mówienie, że „nie znam go, dostałem zaproszenie, więc zaakceptowałem” tez wydaje się bez sensu, bo wtedy otrzymuje się wydruk rozmów, na którym widnieje treść ostatnich wiadomości, pt. „stary, ostatnia impreza była za mocna”. I co zrobić w takiej sytuacji? Co więcej – ostatnio rozmawiając z pewną osobą na ten temat doszliśmy do wniosku, że policjanci wcale nie są chyba takimi debilami, za jakich ich uważa społeczeństwo. Wystarczy wyobrazić sobie program, który współpracuje z bazą danych naszej-klasy. Załóżmy, że Jan Kowalski z Wałbrzycha jest podejrzany o handlowanie Marihuaną. I oprócz dostępnej dla wszystkich wyszukiwarki, gdzie szybko można odnaleźć Jana Kowalskiego z Wałbrzycha oraz wszystkich jego znajomych, potencjalnych podejrzanych, wystarczy, że taki policjant wpisze do swojego programu słowa-klucze, np. Marihuana, trawka, staff, zioło, etc., dane Jana Kowalskiego i jest - wyświetlają mu się wszystkie wysłane oraz odebrane wiadomości od Jana i do Jana Kowalskiego, gdzie wystąpiły te słowa. A załóżmy, że w takiej bazie występuje podział na kategorie(narkotyki, seks, kradzież) i w każdej jest chociażby po tysiąc takich najważniejszych, slangowych wyrazów. Nic prostszego, piękna praca. Jeżeli mają taki program, to należą im się gratulacje. Jeżeli nie, to rzeczywiście są debilami.
I to jest chyba jeden z głównych paradoksów Internetu. Niby mamy do czynienia z miejscem, gdzie możemy zrobić wszystko – kupić, sprzedać, znaleźć, zapalić znicz na cmentarzu, przeczytać, obejrzeć, napisać, ściągnąć, nawiązać kontakt – ale z drugiej strony jesteśmy ciągle monitorowani i szybko możemy stać się ofiarą jakiejś jednej sytuacji. Co w związku z tym powinniśmy zrobić? Walczyć i usuwać konta, nie rejestrując się więcej na tego typu portalach? Ograniczyć swoje korzystanie z Internetu? Być bardziej ostrożnym? Ale przecież z drugiej strony jesteśmy przyzwyczajeni do takiego kontaktu z ludźmi, ułatwionego kontaktu, szybszego kontaktu i darmowego kontaktu. Bylibyśmy w stanie z tego zrezygnować?
Bo Maciej Popowicz przeniósł się po prostu na Facebooka.
Michał Cisło
michal-cislo@wp.pl
Jan Kowalski! 2010.06.16 11:11:26 IP: 109.243.225.186 | Ja się nie dziwię, że typ przeniósł się na fb :D Przecież tam sie dzieje wszystko np. wczoraj ledwo co sie zaczal mecz Brazylia vs Korea, a na fb juz powstala grupa pt. "nie chce żeby piłkarze Korei Północnej trafili do obozu pracy :(" Hahah :D |
wtf?! 2010.06.15 19:02:32 IP: 94.254.222.170 | Prawda! Warto dodać, że na podstawie stron internetowych robi się teraz nawet i programy w tv ;x Na mtv leci juz nawet mtv pudelek.. |
Gdyby do życia każdego polityka w naszym kraju dopasować jakąś witaminę, to jest w nim pewien okres, który moglibyśmy określić mianem multiwitaminy. I raczej nie przypuszczam, żeby w naszym państwie nie było osoby, która, przynajmniej raz na pięć lat, nie czułaby się wyróżniona. A teraz tym bardziej powinna.
czytaj więcejDziś będzie o wszystkim. Z rękawa sypać mi się będą prześmieszne żarty i żarciki, które jeżeli ktoś opowie na imprezie, automatycznie postawi nad sobą krzyżyk. Dlaczego tak? Dlaczego w ten sposób? Ot, dla idei i zasady. Kto wytrwa do końca, ten pozna odpowiedź.
czytaj więcej„Wiele osób narzeka na wiele rzeczy, że ich nie ma i tak dalej, a tak naprawdę one są, tylko nie każdy wie w jakim miejscu” – mówi Agnieszka Strzeżek, uczennica Zespołu Szkół Społecznych nr 1 w Wałbrzychu i członkini Młodzieżowej Rady Miasta Wałbrzycha.
czytaj więcejNic mnie tak nie bawi, jak mentalność Polaków. Porównałem sobie dwa zupełnie inne światy, które – wydawałoby się – prosperują na zupełnie odrębnych szczeblach w drabinie rozwoju, ale aż uśmiechnąłem się, gdy dostrzegłem, oprócz różnic, także i podobieństwa. A wydawało mi się, że między Sudanem w Afryce, a Polską w Europie, takowych nie znajdę.
czytaj więcej„Widziałem przypadki, gdzie gościu miał wytatuowanego smoka na penisie” – mówi Andrzej Socki, absolwent Zespołu Szkół nr 5 im. M.T. Hubera w Wałbrzychu.
czytaj więcej