"Znam osoby, które uważają, że przed meczem należy wypić jedno piwo, żeby się lepiej grało" - mówi Fabian Kurzawiński, zawodnik MKS Sudety Kamienna Góra i student Akademii Wychowania Fizycznego w Zielonej Górze.
Michał Cisło: Trenujesz siatkówkę i grasz w...
Fabian Kurzawiński:... Sudetach Kamienna Góra.
Z którą walczysz obecnie o wejście do I ligi. Czujesz się zawodnikiem grającym na takim poziomie?
Musimy na początku naszej znajomości ustalić pewne fakty: zawodnik - zawodzi, gracz – gra (śmiech).
A Ty jesteś w takim razie zawodnikiem, czy graczem?
Uważam się za zawodnika, ponieważ cały czas zawodzę (śmiech).
A jak długo trenujesz już siatkówkę?
Trzeci rok. Pochodzę z siatkarskiej rodziny. Mój dziadek był siatkarzem, zarówno trenerem jak i zawodnikiem, mój tata również, reprezentant Polski, więc myślę, że tradycje i korzenie siatkarskie miały na mnie spory wpływ. Aczkolwiek pewną przeciwwagą dla sportowego kierunku mojej rodziny był wybór szkoły, na co miała wpływ moja mama. Od początku była ona przeciwko wszelakim sportom.
Fabian Kurzawiński
Dlaczego? Przecież sport masz w genach. Mieli na uwadze potencjalne kontuzje, brak alternatywy?
Myślę, że wyszli z założenia, że za dużo sportowców zawodowych siedzi w domu, że owszem, rekreacyjnie uprawiać siatkówkę – czemu nie, ale zawodowo, czy jakkolwiek, to nie byłoby to.
Ale czemu? Zawodowo to się nie opłaca, nie ma perspektyw rozwoju?
Nie no, oczywiście, że się opłaca. Zarabiasz dużo pieniędzy, jesteś popularny w niektórych kręgach. Myślę, że chodziło o to, że będąc siatkarzem, zmieniasz swoje priorytety, zmienia się również zaangażowanie do spraw codziennych - najważniejsze, żeby "para nie poszła w gwizdek". Podobnie miał mój tata. I mama chyba dlatego nie chciała mnie pokierować w tym kierunku, więc za namową straszej siostry – poszedłem do szkoły muzycznej I i II stopnia, gdzie jak wiadomo – niewielki jest jej związek ze sportem. A okres fascynacji siatkówką pojawił się dopiero w liceum, kiedy znalazlem się w innym środowisku niż dotychczas i mogłem się odnaleźć w tym, co lubię. Biorąc jeszcze pod uwagę moje siatkarskie korzenie – zacząłem się tym interesować i ją trenować.
A uważasz, że zawodnicy w Polsce mają możliwość jakiegokolwiek rozwoju?
Wiesz, na tym poziomie nie chciałbym się kreować na kogoś, kto jest nie wiadomo jakim zawodowcem. Ja póki co bawię się w siatkówkę, a to, że przynosi to czasem jakieś gratyfikacje czy to w postaci finansowej, czy jakichś znajomości, to zawsze jest jakiś plus. Na moim etapie jest to bardziej zabawa.
Zabawa, ale myślisz o tym zawodowo?
Oczywiście. Chyba każdy sportowiec, który trenuje na poważnie, myśli o zawodowej grze, żeby utrzymać się z tego i żeby robić to, co się lubi.
Ktoś zadał mi kiedyś pytanie, czy wolałbym być w zespole mistrzów, czy w zespole mistrzowskim. A Ty jakbyś wolał? Albo inaczej: w jakim zespole jesteś?
(uśmiech) Jestem w zespole mistrzów, który nie do końca tworzy zespół mistrzowski. W tym klubie, w którym ja jestem, na tym poziomie, całość wygląda w taki sposób, że przychodzimy na trening, robimy swoje i idziemy do domu. Dla jednej części jest to sposób odreagowania trudu codziennego, a dla drugich zabawa, czy sposób rozwinięcia swoich umiejętności, jak np. dla mnie, gdzie jestem młodym zawodnikiem, oprócz tego studiuję, pracuję, więc dla mnie jest to po prostu możliwość wybicia się gdzieś dalej, liźnięcia trochę "profesjonalnego" sportu.
A Twój sportowy autorytet?
Myślę, że dziadek.
To oznacza, że chciałbyś osiągnąć taki pułap jak on?
Nie, to oznacza, że chciałbym być takim człowiekiem jak on – zarówno na boisku, jak i poza nim. W czasach, kiedy on grał w siatkówkę, to wszystko nie było jeszcze takie skomercjalizowane, dlatego on trochę inaczej do tego podchodził – grał, radował się tym.
Uważasz, że teraz przoduje komercja w siatkówce? Siatkówka jest chyba najmniej skomercjalizowanym sportem...
Nie no, owszem, siatkówka nie jest jeszcze aż tak skalana takimi zachowaniami. Tam, gdzie pojawiają się duże pieniądze, pojawiają się różne okazje do wszelkiego rodzaju nadużyć. Spójrz na przypadek piłki nożnej. Tam są duże pieniądze. Nieporównywalne ani do siatkówki, ani do koszykówki. I dlatego dzieje się tak, a nie inaczej. Czy siatkówka jest skomercjalizowana? Na tym poziomie, na jakim ja gram, myślę, że jest to proces długofalowy.
Ale nadal jesteś zmotywowany?
Tak, uważam, że jest to sposób na życie i dalej będę kontynuował to co robię i myślę, że po pewnym czasie dojdę do pułapu, który sobie gdzieś tam, kiedyś założyłem.
A jaki jest ten pułap w takim razie?
W głębokich marzeniach - osiągnąć to, co tata, w bardziej realnych – nie skompromitować rodziny (śmiech).
Może ustalmy najpierw, jaki pułap w ogóle powinien mieć sportowiec.
No, poziom mistrzowski, oczywiście.
Nawet przy tej komercji?
Oczywiście.
No to biorąc pod uwagę to, że chciałbyś być takim człowiekiem jak dziadek, byłbyś w stanie odrzucić duże pieniądze, w zamian za np. grę za mniejsze, ale grając w zespole pierwsze skrzypce?
No wiesz, pieniądze są dużą pokusą, zwłaszcza dla modych zawodników... Ale co ja bym wybrał? Myślę, że wybrałbym grę za mniejsze pieniądze w klubie, który ma jakieś wyższe cele. Wiesz, pieniądze to nie wszystko.
Czyli siatkówka jest taką Twoją miłością?
Tak, miłością. Może nawet bardziej kochanką, bo miłość, to może być do matki (śmiech).
No to w odniesieniu do tej kochanki: siatkarzom wolno uprawiać seks przed meczem? To pomaga, czy utrudnia?
(śmiech) To jest chyba bardziej indywidualna sprawa każdego zawodnika. Znam osoby, które uważają, że przed meczem należy wypić jedno piwo, żeby się lepiej grało. Jeżeli chodzi o seks – nie ma żadnych ograniczeń.
A jak wygląda Twój dzień, jako sportowca? Prowadzisz jakieś diety?
Piwo, to moje paliwo! Lubię odmrażane pierogi, tosty i fast foody (śmiech) ... A tak na poważnie, to o szóstej mam pobudkę, o siódmej rozpoczynam swoją przygodę w OSiRze, do piętnastej ona trwa, o szesnastej wracam do domu, szybki obiad i na trening.
A jak wygląda trening? Kiedyś miałem przyjemność oglądać trening wałbrzyskich siatkarzy i np. formy ćwiczeń, w postaci rzucania się na ziemię, były takie trochę sadomasochistyczne...
Sadomasochistyczne lub jak to mówią sportowe sentencje – sport wymaga ofiar i poświęceń. Nie ma nic za darmo. Trening jest symulacją sytuacji meczowych, więc jeżeli ktoś w trakcie meczu występuje, to tym bardziej powinien to powtarzać w trakcie treningu. Tutaj występuje system powtórzeń. To nie jest piłka nożna, gdzie przez 90 minut można się bronić na własnej połowie i w 92 minucie wykorzystać rzut rożny, zdobyć gola i wygrać.
Walczycie obecnie o I ligę. Jak oceniasz Wasze szanse?
Myślę, że szanse mieliśmy w I turnieju, w którym występowały tylko ekipy drugoligowe, z którymi, warto to podkreślić, sromotnie przegraliśmy – trzy mecze po trzy do zera. Natomiast teraz gramy system barażowy – są po dwie ekipy z I ligi, dwie ekipy z II, w tym my, więc myślę, że jest ciężej, bo widać różnicę klas.
A jest w ogóle zainteresowanie zawodnikami drugoligowymi? Macie szansę zostać zauważeni?
Jasne. Siatkówka nie jest jeszcze na takim poziomie, że wszystko jest załatwiane po znajomości. Jeżeli jest się dobrym – idzie się wyżej, jeżeli jest się cienkim bolkiem – gra się w II lidze.
A Ty się uważasz za...?
Ja się uważam za średniego bolka, z dobrym nazwiskiem i z dobrymi kompetencjami do bycia dobrym zawodnikiem (śmiech).
Michał Cisło
michal-cislo@wp.pl
Pojedynki klubu siatkarskiego MKS Sudety Kamienna Góra w walce o I ligę:
I dzień 01.05.2010 (sobota)
Mecz nr 1 | godz.17.00 | MKS Sudety Kamienna Góra – AZS UAM Poznań
Mecz nr 2 | godz.19.00 | Ślepsk Suwałki - MCKiS Jaworzno
II dzień 02.05.2010 (niedziela)
Mecz nr 3 | godz.17.00 | AZS UAM Poznań - MCKiS Jaworzno
Mecz nr 4 | godz.19.00 | MKS Sudety Kamienna Góra - Ślepsk Suwałki
III dzień 03.05.2010 roku (poniedziałek)
Mecz nr 5 | godz.11.00 | Ślepsk Suwałki – AZS UAM Poznań
Mecz nr 6 | godz.13.00 | MCKiS Jaworzno – MKS Sudety Kamienna Góra
Hala: ul. Traugutta 2, Kamienna Góra
:) 2010.05.28 16:50:45 IP: 95.48.251.194 | No proszę proszę. Widzisz Fibek zawsze mówiłam, że dasz radę, czyżby moje słowa się zaczęły sprawdzac? Pozdrawiam zarówno Fabiana jak i Michała. |
brzydula :D 2010.05.24 15:42:41 IP: 94.254.151.90 | Tak, tez odnioslam takie wrazenie ;) |
czytelnik 2010.05.22 22:06:24 IP: 109.243.139.73 | Trochę próżny ten Fabian... |
Gdyby do życia każdego polityka w naszym kraju dopasować jakąś witaminę, to jest w nim pewien okres, który moglibyśmy określić mianem multiwitaminy. I raczej nie przypuszczam, żeby w naszym państwie nie było osoby, która, przynajmniej raz na pięć lat, nie czułaby się wyróżniona. A teraz tym bardziej powinna.
czytaj więcejDziś będzie o wszystkim. Z rękawa sypać mi się będą prześmieszne żarty i żarciki, które jeżeli ktoś opowie na imprezie, automatycznie postawi nad sobą krzyżyk. Dlaczego tak? Dlaczego w ten sposób? Ot, dla idei i zasady. Kto wytrwa do końca, ten pozna odpowiedź.
czytaj więcej„Wiele osób narzeka na wiele rzeczy, że ich nie ma i tak dalej, a tak naprawdę one są, tylko nie każdy wie w jakim miejscu” – mówi Agnieszka Strzeżek, uczennica Zespołu Szkół Społecznych nr 1 w Wałbrzychu i członkini Młodzieżowej Rady Miasta Wałbrzycha.
czytaj więcejNic mnie tak nie bawi, jak mentalność Polaków. Porównałem sobie dwa zupełnie inne światy, które – wydawałoby się – prosperują na zupełnie odrębnych szczeblach w drabinie rozwoju, ale aż uśmiechnąłem się, gdy dostrzegłem, oprócz różnic, także i podobieństwa. A wydawało mi się, że między Sudanem w Afryce, a Polską w Europie, takowych nie znajdę.
czytaj więcej„Widziałem przypadki, gdzie gościu miał wytatuowanego smoka na penisie” – mówi Andrzej Socki, absolwent Zespołu Szkół nr 5 im. M.T. Hubera w Wałbrzychu.
czytaj więcej